!

Uprzedzam, że w opowiadaniu pojawiają się wulgaryzmy oraz mogą się pojawić sceny o zabarwieniu erotycznym.

23.05.2013

16. ,,Może rozbiję cię na kawałki?''


,,Może rozbiję cię na kawałki?''

       Mieszkanie Luke'a nie było duże. Mała sypialnia, kuchnia, łazienka i niewielki salonik z balkonem. Jednak było wystarczające dla dwóch osób, z czego jedna pracowała w dzień, a druga w nocy.
Mimo to czegoś tu brakowało. Nutki intymności; tej tajemnicy przesiąkającej powietrze. Powiewu intymności. Tak z pewnością, nie było tego w mieszkaniu Luke'a. Nie było też wielu innych czynników i... Alice.
Czuł się tu obco. Ale prawda była taka, że Maner nawet we własnym pokoju czuł się nieswojo.
Z Lukiem znali się od dawna, oboje wiedzieli, że mogą na siebie liczyć w trudnych sytuacjach.
Może to nie była przyjaźń ,,Skoczę za tobą w ogień'', ale składała się z prostych uczynków, jak pomoc w znalezieniu mieszkania, czy niezadawanie drażliwych pytań, które dotyczyły przybranej siostry Nicka.

            Przestrzeń wypełniona nieistotnymi szczegółami. Nieznana przestrzeń, obca przestrzeń. Tak Nick czuł się w każdym miejscu, do którego wchodził, w którym przebywał. Tutaj też tak się czuł. Może to dlatego, że nigdy nikomu tak naprawdę nie zaufał, zawsze miał lekki dystans. Nie umiał ufać innym.
Po prostu nie umiał.
Przez całe życie nie potrafił związać się z kimś na tyle blisko, aby opowiadać o swoich problemach i życiu. Luke zatem mógł tylko z własnej obserwacji i tego co przyjaciel mu powiedział po pijaku znać jego sekrety. Nie przeszkadzało mu to. Tak było lepiej dla nich obu.
Maner był dzikusem, miał swoje zasady, swoją przestrzeń. Działał według swoich przekonań i nie bardzo liczył się ze zdaniem innych. Nie lubił kiedy ktoś przeszkadzał w obranym celu, lub zwracał uwagę, że coś robi źle, albo że coś powinien zrobić inaczej.

            Dochodziła dopiero dwunasta, Luke'a już nie było, a Nick z pozorną beztroską wyglądał zza okno z kubkiem w ręce i papierosem. Czuł zmęczenie, ogarniające cały jego organizm. W dodatku niedawny wypadek nadal dawał o sobie znać, kiedy wykonywał gwałtowniejsze ruchy. W jego głowie toczyła się istna batalia. Był wściekły, chociaż nie miał siły tego uzewnętrzniać.

* * *
  
             – Cieszysz się, że jego już nie będzie? – Wpatrywała się przez dłuższą chwilę w starszą koleżankę, zastanawiając się nad tym pytaniem. Nad jego prawdziwą odpowiedzią.
 – Nie – Kayla spojrzała na dziewczynę z troską. – Czuję sprzeczne uczucia. Sama już nie wiem co jest prawdą, a co nie.
 – Ale jednak nie możesz mu wybaczyć.
 – To nie tak, że nie mogę. Nie chcę. Nie umiałabym żyć z tą myślą, że mu wybaczyłam.
 – Dlaczego? 
 – Bo nie chcę być całkiem od niego uzależniona. Chcę chociaż to zachować jako coś samodzielnego.
Zepsuł mnie Kay. Po prostu zepsuł.

* * *
           
           Siedziałam w szkole. Trwała przerwa, co napędzało moją strapioną głowę. Czułam się przez, to jeszcze gorzej. Przez ten huk i hałas, który dochodził dosłownie zewsząd. Nie umiałam się skupić choćby na jednym konkrecie. Wszystkie moje myśli przekrzykiwały się wzajemnie. Pierwsza i ta najgłośniejsza wołała ,,Zadzwoń do niego'', a reszta była tylko głupsza od poprzedniczek. Miałam ochotę przywalić sobie książką od chemii w głowę. Tak mocno, żeby nie myśleć już w ogóle.
Nigdy bym nie przypuszczała, że dopadnie mnie coś takiego. Zawsze byłam histeryczką, ale resztkami sił stąpającą po ziemi. Teraz odleciałam i nie mogłam dostrzec własnego cienia.
 – Aly, słuchasz mnie w ogóle? – Spojrzałam zdezorientowana na Sarę, która wpatrywała się we mnie z lekkim wyrzutem. Pewnie znowu nawijała i dopiero teraz zorientowała się, że jej nie słucham. – Dziewczyno, co się z tobą dzieje do cholery? – Miałam dziką ochotę, syknąć na nią żeby dała mi spokój. Ale nie byłam raczej konfliktową osobą, więc wzruszyłam bezradnie ramionami.
 – Źle się czujesz, czy kłopot z chłopakiem?
 – Nie mam przecież chłopaka.
 – Więc to pierwsze?
 Od kiedy Sarah interesuje się innymi?

            Padało. Bardzo padało. Kiedy wyszłam z budynku szkoły cała ulica spływała w strugach deszczu. Ludzie pochowali się w zakamarkach sklepów zaglądając, czy aby nie przestało padać.
Rozłożyłam swoją parasolkę w białe kropki i powędrowałam przed siebie starając się nie wdepnąć w żadną kałużę, których narobiło się jak grzybów po... deszczu.
Mijałam właśnie piekarnię, w której kupuję bułki przed szkołą kiedy niespodziewanie dla mnie stanął przede mną Chris.
W pierwszej chwili go nie poznałam gdyż miał na głowie kaptur. Uśmiechnął się do mnie przebiegle od ucha do ucha machając ręką przed nosem.
 – Cześć młoda – nie rozumiałam jego entuzjazmu. Lało przecież jak z cebra, w dodatku był początek tygodnia, a ten się cieszy jak mysz do sera. Uniosłam wyżej parasol i skrzywiłam się na epitet, którym mnie obdarzył. Bo może byłam młodsza, ale żeby od razu...
 – Czasami naprawdę cię nie rozumiem – Chris wyszczerzył się jeszcze bardziej. – Pogoda jest okropna, a ty sobie tak po prostu spacerujesz?
 – Sprawy na mieście. Wracasz ze szkoły?
 – No raczej.
 – Kawa?
 – Kawa.

            Siedzieliśmy w zaludnionej kawiarni. Wciśnięci pomiędzy jakąś młodą parę z dzieckiem, a okno i czekaliśmy na nasze zamówienie. Przyzwyczaiłam się do klimatu Pear Cake, więc czułam się trochę nieswojo. Było tutaj zbyt nowocześnie i przez to, to miejsce nie miało tej przyjemnej, artystycznej atmosfery otaczającej się wraz z powietrzem.
Kawiarnia należała do jednej z tych sieciówek rozsianej po całej Anglii, którą tak uwielbiała młodzież i wszyscy gadżeciarze.
 – Kayla powiedziała mi, że przechodzisz teraz ciężki okres.
 – Całe moje życie to ciężki okres.
 – Nie gadaj jak jakiś emos na prochach.
 – Kto?
 – Nie ważne – uśmiechnął się zabierając za kawę. – Słyszałem też, że twój brat miał wypadek.
 – Ta... wylizał się jakoś.
 – Zastanawiałaś się kiedyś nad tym... czy może... – spojrzałam zaskoczona tym jego dukaniem. Nie rozumiałam co chciał mi powiedzieć. W dodatku był jakiś taki speszony jak nie on. – Alice, chciałabyś się może ze mną umówić? – Zamurowało mnie. Ja i randka? Ja i randka z Chrisem?
Nie to, że go nie lubiłam. Parę razy nawet przeszło mi przez myśl, że byłby wspaniałym chłopakiem... ale...
No właśnie, nic poważniejszego do niego nie czułam. Był dobrym kumplem od różnych moich problemów i zawsze się zjawiał kiedy go potrzebowałam. Lecz ja przecież byłam zepsuta. Bałam się rozwinąć jakiekolwiek uczucie do kogoś, nie mówiąc już o spotykaniu się i chodzeniu na randki.
Być może los zesłał mi szansę, żeby naprawić ten mój defekt i spróbować żyć bez Nicholasa?
 – Chris zaskoczyłeś mnie.
 – Wiem, sam siebie zaskoczyłem.
 – Wiesz... – zaczęłam nerwowo – to nie tak, że cię nie lubię.
 – Ale mnie nie kochasz? – Przytaknęłam. Chris uśmiechnął się i położył swoją dłoń na moją. Biło od niego ciepło. Takie ciepło, które potrafi zjednać ludzi i takie, które potrafi pomóc nauczyć się żyć. – Nie chcę sobie robić nadziei, ale sądzę, że i tobie i mi przydałaby się ta randka. – Uśmiechnęłam się.
 – Przydałaby się.

14 komentarzy:

  1. Super rozdział. (xD) Trafiłam na twojego bloga zaledwie dwa tygodnie temu. I tak jakoś mnie wciągneło. Nadrobiłam wszystkie notki w jeden dzień i szczerze mówiąc bałam się, że zakończyłaś działalność tego bloga. Sądziłam tak po dacie poprzedniego rozdziału. A tu ba. Napisałaś. ;D tak więc życze weny twórczej i pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie miło mi to słyszeć. Tak właściwie to rozdział został dodany dopiero 31 maja. Nie mam pojęcia dlaczego jest data z 23.
      Nie ma szans na porzucenie tego opowiadania, gdyż jest dla mnie zbyt ważne.
      Pozdrawiam:-)

      Usuń
  2. Siedzę już od dobrej godziny i wczytuję się w tą historię. Rzadko kiedy czytam opowiadanie i tak bardzo się w nie wczuwam. Odczuwałam każdą emocję jaką próbowałaś przekazać czytelnikowi, to jest genialne. Historia sama w sobie jest skomplikowana, ale jak w życiu nie ma lekko. Dodaje do linków, aby być na bieżąco. Czekam na kolejny rozdział.. z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam.
    /przerwrotnosc-losu/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje. To naprawdę wspaniałe uczucie dla autora czytając taki komentarz.

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że napisałaś. Nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale cały czas tu bywałam. Bez Nicka to już nie to samo. Dobrze by było, żeby znowu się spotkali. Idealnie opisujesz uczucia bohaterów! Szkoda mi Alice, bo została sama z ojcem Manera. Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastepna notka???
    Nie moge sie doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę, się;) Cały czas się piszę. Mam nadzieję, że pojawi się w ciągu paru dni. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Witam, Broz-Tito odeszła z Wszechstronnych, prosimy o wybranie innej oceniającej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam! Wiedziałam, ze Chris się pojawi! Czułam, to od momentu kiedy siedziała w tej szkole! No! Teraz pytanie jak na to zareaguje Nick? Boję się szczerze jego reakcji, a jestem prawie pewna, ze się o tym dowie... Hmm, w sumie powiedziam Alice, zę wykonała tak odwazny ruch i próbuje jakoś działaś samodzienie i zacząc od nowa, wiedząc, ze nick ją oopuścił, tka po prostu... Próbuję sie w czuć w jej sytuację i sama bym pewnie leżała smutna na ziemi i tłukła sie poodrećznikiem z chemii ;x Nie powiem rozdział fascynujący, choć mało się działo xD :D SPodobało mi się stwierdzenie, że Nick ją zepsuł xD :D Interpretowałam to jako "Nick sprawił, ze nie mogę o nikim innym mysleć"
    Pozdrawiam Efria! I zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nick jej nie opuścił, bo chciał. Po prostu musiał. No wiesz, ojciec wyrzucił go z domu, zatem nie pozostało mu nic innego, jak tylko się wyprowadzić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. ok opo świetne . ale kiedy bedzie nowa notka . bo juz dawno żadnej nie było ... :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj! W związku z odejściem Oli Love z Rockowych Ocen aktualnie nie znajdujesz się w żadnej kolejce. Proszę wybierz innego oceniającego. Bardzo przepraszamy za kłopot!
    rockowe-oceny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

W słowach ukryta siła...
Alchemia