''Zatańczmy, aż do płaczu,
dopóki nie zwariujemy, drżąc z rozkoszy.''
Mała dziewczynka siedziała na kanapie w salonie, wpatrując się z zaangażowaniem w telewizor, gdzie puszczano teraz jej ulubioną bajkę.
Jej mama wyszła niedawno za mąż, więc miała teraz ''tatusia''. I w końcu nie będzie się jej czepiać, tylko skupi uwagę na swoim mężu, a jej da spokój.
A w dodatku Larence miał niewiele starszego syna, więc teraz miała też braciszka.
Wprawdzie był dość niegrzecznym chłopcem, ale lubiła się z nim bawić, czasami mówił śmieszne rzeczy, żeby ją rozbawić kiedy miała gorszy dzień, albo chodził z nią na pobliski plac zabaw.
Tak, nowy braciszek był fajny, trochę dziwny ale fajny.
– Aly – Nick usiadł koło niej – idziemy na zewnątrz, jest ładna pogoda?
Dziewczynka przeniosła na niego swoje zielone, przenikliwe oczy i pokiwała głową.
– Za chwilę, teraz oglądam bajkę.
•
I stało się coś czego bym się nigdy nie spodziewała Nick zniknął. Właściwie to wyjechał.
Ale nie mam pojęcia gdzie, ani po co. Nie ma go już od tygodnia. Powiedział tylko Larremu, swojemu ojcu, że musi coś załatwić i niedługo będzie. A kiedy pytałam się dyskretnie z kim pojechał, to odpowiedział, że z jakimś Paulem i Lukasem.
Tylko o ile sobie przypominam, to przecież Nick nie odzywa się do Paula, przez ostatnie wydarzenia z moim udziałem.
Ten idiota pewnie znowu się w coś wpakował.
Boże... on chyba nie chce zabić Paula?
Poszłam z tysiącem, albo nawet i milionem myśli do swojego pokoju, czas się zająć lekcjami zamiast myśleć o nim.
Od pół godziny pochylałam się nad podręcznikiem z fizyki i doprawdy nie mogłam zrozumieć co tam jest napisane i chociaż z tego przedmiotu całkiem dobrze sobie radziłam, to teraz w ogóle nie mogłam pojąć treści zadania. Wszystko co czytałam nie miało sensu, albo zaraz uciekało z mojej głowy tak, że nawet nic nie zapamiętałam. Odsunęłam książkę od siebie, zabierając się za historię, w końcu jutro jest test, ale i tutaj poległam. Nic, ale to zupełnie nic nie zostawało w mojej głowie, oprócz paru zdań wyrwanych z kontekstu, które bez dalszej części i tak były pozbawione sensu.
I w dodatku zawalę historię.
Spojrzałam za okno, na ulicę gdzie panował gwar, jak to zwykle bywa w godzinach szczytu. Dzisiaj było pochmurno.
Czarne chmury zakrywały błękitne niebo, które pod ich wpływem przybrało ciemny, niemal szary kolor. Lekki wiatr poruszał gałęziami drzew pozbawionych już liści i tylko gdzieniegdzie można było zauważyć oznaki niedawno goszczącego lata, w postaci resztek zieleni na krzewach. Typowa angielska pogoda.
Wiedząc, że i tak się nie skupię - ponieważ moja koncentracja była na poziomie rozbrykanego dziesięciolatka, postanowiłam się trochę przewietrzyć i pójść na mały spacer. Ubrałam jakąś kurtkę, bo o tej porze było chłodno no i w każdej chwili mógł zacząć padać deszcz, na co prognozowało ciemne niebo.
Szłam powoli delektując się świeżym powietrzem i rzucając sztuczne, wesołe uśmiechy do mijanych sąsiadów zajmujących się swoim ogródkiem, albo do przypadkowych przechodniów.
Nie miałam celu swojej podróży, po prostu szłam przed siebie, tam gdzie nogi mnie poniosą, nie wzięłam nawet komórki, w końcu to miał być krótki spacer, mający na celu pomóc mi wrócić do rzeczywistości i wzmóc moją upadłą koncentrację, która przez myśli w mojej głowie krążące wokół młodszego Manera zagubiła się gdzieś pomiędzy Nickiem a tym czy nic mu nie jest.
Przystanęłam orientując się, że znalazłam się przed Pear Cake, jakby moja podświadomość chciała abym tu przyszła, spojrzałam na budynek i pomyślałam, że skoro tu jestem, to mogę wstąpić do Chrisa, ale czy to nie głupio tak bez zapowiedzi? W końcu aż tak dobrze to się nie znamy, prawda?
– Alice! – Odwróciłam się, aby spojrzeć kto mnie woła, ale wtem znalazłam się w objęciach rudowłosej dziewczyny, pachnącej słodkim cynamonem. – Alice – powtórzyła moje imię odrywając się ode mnie i mierząc uważnym spojrzeniem. – Dawno się nie widziałyśmy, przyszłaś do Chrisa?
– Cześć Kayla – przywitałam się, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, bo przecież nie przyszłam do Wanga – właściwie to nie, wyszłam na spacer i tak jakoś nogi mnie tu zaniosły.
– Oj tam – przeczesała swoje włosy – dobrze, że cię spotkałam, ja właśnie idę do niego – uśmiechnęłam się – ty też powinnaś wdepnąć, skoro tu jesteś. Obraził by się jakby się dowiedział, że byłaś pod jego domem a nie wpadłaś.
Nie mając innego wyjścia, jak to dość często w moim życiu bywa, postanowiłam jednak pójść do Chrisa.
Stałyśmy pod drzwiami, dobijając się do jego mieszkania, aż w końcu drzwi się uchyliły, ukazując rozczochraną i lekko zaspaną sylwetkę chłopaka.
– Cześć – pisnęła Kayla wślizgując się do środka, ja również się przywitałam i weszłam – ale bałagan.
•
Czternastoletnia Alice siedziała na huśtawce, na swoim ulubionym placu zabaw, kołysząc się lekko. Wiatr rozwiewał jej niesforne, kasztanowe włosy. Spoglądała z uśmiechem na dzieci bawiące się na karuzeli, chłopca i dziewczynkę. Ona, nie tak dawno też przychodziła tutaj z Nickiem. A teraz oboje podrośli i dziwnie było by wciąż tu przychodzić. Wiele się zmieniło, przede wszystkim Nick stał się bardziej opryskliwy i dziwny. Nie patrzył na nią tak jak kiedyś… a może w ten sam sposób, tylko dopiero teraz dostrzegła, że jest to niepokojące.
Zakołysała się lekko odpychając nogami od ziemi i wznosząc w powietrze. Zamknęła oczy i pozwoliła wiatrowi smagać kosmykami włosów po jej policzkach. Lubiła to uczucie, czuła się wolna; pozbawiona problemów. Jak kiedyś, kiedy była dzieckiem.
Zatrzymała się spuszczając głowę, przeciągnęła się spoglądając na świecące słonce rzucające światło na złociste liście, jesień powoli dobiegała końca a wciąż była piękna pogoda.
Poczuła, że ktoś ją obserwuje, odwróciła się za siebie widząc chłopaka siedzącego na ławce wpatrującego się w nią. Nick.
Odwróciła głowę. Wiedziała, że za chwilę do niej podejdzie i nie myliła się, po chwili usiadł koło niej, na huśtawce. Znowu zapanowała ta atmosfera, nieprzyjemna, napięta.
– Słyszałem, że spotykasz się z Owensem – spojrzała na niego zdziwiona.
– No i co z tego? – Uśmiechnął się szyderczo – To moja sprawa, a nie twoja – syknęła. Nick zszedł z huśtawki, stając przed nią. Był o rok starszy, ale dużo wyższy, ona siedziała więc wyglądał jak olbrzym kiedy tak się nad nią pochylał. Poczuła jego delikatny zapach, Nick zawsze pachniał wanilią.
Kiedy była dzieckiem lubiła to, zawsze się śmiała i mówiła, że kiedyś go zje, teraz jednak kojarzył się tylko z łzami i smutkiem.
– Zerwij z nim, albo twój chłoptaś pożałuje – uniosła wystraszone spojrzenie, jego rozjuszone brązowe oczy wpatrywały się w nią ze złością, chciała wstać, ale brunet popchnął ją z powrotem – zerwij z nim, Alice.
•
Nie mógł tak tego zostawić i chociaż bardzo nie chciał wyjeżdżać musiał to zrobić, Paul był mu winien forsę, której on potrzebował, żeby spłacić swój dług. Postanowił więc wziąć Luka ze sobą i przekonać - delikatnie mówiąc - Paula do zwrotu należnych mu pieniędzy. Po tym co chciał zrobić Alice nie będzie się dłużej nad nim użalał. Niedługo będą wyścigi jeśli nie weźmie w nich udziału poleci jego głowa. Tak, więc wyjechał. Nie było go już tydzień, ale to musi potrwać w końcu Paul jakoś musi zarobić kasę.
Położył się na niewygodnym hotelowym łóżku, wpatrując zmęczonym wzrokiem w sufit.
Miał już tego dość.
Ta bezczynność go wykańczała, najchętniej wróciłby do domu, albo obił mordę Paulowi od razu.
Obudziło go ciche skrzypnięcie drzwi, zerknął ukradkiem na cyfrowy zegarek, stojący na stoliku przy łóżku. Była 2:40. Jęknął z rozpaczy i spojrzał na sylwetkę, wchodzącą do łazienki.
– Mógłbyś być trochę ciszej – rzucił się na poduszkę, starając się pogrążyć w śnie, ale szum wody dobiegający zza drzwi skutecznie mu to uniemożliwiał.
Dopiero za jakieś 20 minut, kiedy Luke cichym krokiem położył się na sąsiednim łóżku, mógł liczyć na sen.
– Gdzieś ty był tyle czasu?
– Długa historia, opowiem ci rano
Ta bezczynność go wykańczała, najchętniej wróciłby do domu, albo obił mordę Paulowi od razu.
Obudziło go ciche skrzypnięcie drzwi, zerknął ukradkiem na cyfrowy zegarek, stojący na stoliku przy łóżku. Była 2:40. Jęknął z rozpaczy i spojrzał na sylwetkę, wchodzącą do łazienki.
– Mógłbyś być trochę ciszej – rzucił się na poduszkę, starając się pogrążyć w śnie, ale szum wody dobiegający zza drzwi skutecznie mu to uniemożliwiał.
Dopiero za jakieś 20 minut, kiedy Luke cichym krokiem położył się na sąsiednim łóżku, mógł liczyć na sen.
– Gdzieś ty był tyle czasu?
– Długa historia, opowiem ci rano
•
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale wychodzę rano z domu o 10 a wracam po 20, więc nie miałam kiedy ani jak dodać rozdziału, bo zawsze jestem tak skonana, że ledwo mam czas na posiłki.
Może odcinek nie zachwyca, ale dla mnie jest szczególny. Tym bardziej, że powstał przy dźwiękach Amelii, czy raczej ponownie powstał, bo został jakiś czas temu niechcący skasowany.
Aha i nie mam zamiaru porzucać tego opowiadania, jest dla mnie zbyt cenne i wyjątkowe.
Pozdrawiam ciepło N.
No i jest nareszcie rozdział. Oczywiście cudowny, cudowny, cudowny! Te retrospekcje idealnie pasują do opowiadania. Normalnie tak się wciągnęłam czytając ten rozdział, że gdy dobiegł końca, przyznam szczerze - odrobinę posmutniałam. Tak cholernie bardzo chce wiedzieć co będzie dalej. Więc proszę nie trzymaj mnie i innych czytelników w takiej... pustce. Pisz, pisz, pisz! Czekam na dalsze rozdziały, życzę jak najwięcej wolnego czasu i oczywiście weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo fajny pomysł z tymi migawkami z przeszłości. Nadają temu tylko charakteru. Rozdział bardzo fajny. Brakowało mi ich konfrontacji. Już tak się przyzwyczaiłam do tych ich genialnych wymian zdań i napięcia między nimi. Nic, czekam więc na powrót Nicka. Swoją drogą jakiś dziwny ten jego wyjazd i to co powiedział. Mam tylko nadzieję, ze nie narobi żadnych głupot :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
świetne opowiadanie, nie miałam jeszcze okazji przeczytać wszystkich części, bo nie miałam kiedy, ale mam nadzieję, że jak najszybciej to zrobie.
OdpowiedzUsuńA tak w międzyczasie zapraszam do siebie www.uzaleznionaodjegoslow.blogspot.com oraz www.vaffanculo-daisy.blogspot.com może któreś z opowiadań przypadnie do gustu.
Pozdrawiam :**
Pamiętasz mnie jeszcze? :3 chyba nie xD za dłuuugo mnie nie było i tak troszkę chyba wam wypadłam z pamięci :D Ale powracam, no przynajmniej będę się starała :D nadramiam rozdziały już teraz i wypiszę koment pod każdym xD :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Efria
PS: po przerwie dodałam rozdział jeśli jesteś jeszcze zainteresowana xD
Wyjątkowe i cenne to ono z pewnością jest, nie tylko dla Ciebie! Rozdział rzeczywiście nieco nudnawy i krótki, ale rozumiem, że to przejściowe i wyjaśniające niektóre sprawy... czekam niecierpliwie na kolejny!
OdpowiedzUsuńi dobrze <3 :D nie chce nawet słyszeć że porzucasz te opowiadanie! :3 ono jest arcydziełem, jezu dałabym dosłownie wszystko aby tak pisac budowac takie napięcie... TT>TT No wiec tak Nick przybrał u mnie troszkę kolorowych barw, ale nadal mam do niego niechęć przez agresję, ale mimo wszystko czuję ze go ocham... Kurdę czuję się jak ta Alice xD :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Wracaj szybko !
Och, ja też lubię Nicka, ale bez przesady, żeby od razu arcydziełem nazywać moje opowiadanie – bardzo dziękuję ;*
UsuńOgromnie się cieszę, że mam takich czytelników.
A widzisz? ;3 Trzeba wieżyć xD Ja wcale nie przesadzam! Twoja opowiadanie mi się wczoraj śniło xD Nie wiem czy to była jakas przepowiednia czy coś :D Ale czy masz zamiar kiedyś alice zabrać do szpitala w swoim opowiadaniu? :D
UsuńJa nic nie mówię, ale twoje komentarze też wywołały u mnie taki uśmiech od ucha do ucha :*
Pozdrawiam
Powinnaś zostać jasnowidzem, bo będzie rozdział ze szpitalem ^^.
UsuńPo prostu nie do wiary jakie ty masz zdolności
huehue xD jestem genialna :D nawet siebie o to nie posądzalam ^^ Efria - Jasnowidz i spółka xD
UsuńTylko lepiej już nic nie przepowiadaj względem mojego opowiadania, bo jeszcze ujawnisz przypadkiem zakończenie lub inny szczegół xDD
Usuń