!

Uprzedzam, że w opowiadaniu pojawiają się wulgaryzmy oraz mogą się pojawić sceny o zabarwieniu erotycznym.

3.06.2012

2.Little Angel

''I kiedy twoja zła strona się odżywia rwie Cię, byś zaczął to jeszcze raz. I kiedy kłamiesz na scenie własnego życia....I nic nie funkcjonuje, tylko cierpienie jest wciąż żywe.''

 Jeśli jest coś denerwującego najbardziej na świecie Chrisa Wanga, to jest to jego wujek budzący go o 8:30 rano mówiący, że ma cholernego kaca, a w domu nie ma nic do picia. Tak i w dodatku wysyła go do sklepu. I chociaż Chris miał wiele argumentów, które powinny poskutkować, na tyle, żeby Alex dał mu spokój, niestety, przecenił siłę swoich słów i nie docenił Alexa, który, ostentacyjnie wylał na niego wiadro zimnej wody - tak na drugie dzień dobry.
Tak więc młodszy Wang postanowił jednak pomóc cierpiącemu wujaszkowi i iść na jakieś drobne zakupy. Wyklinając po drodze na wszystko i wszystkich. Wszedł do sklepu jak zwykle w złym humorze, nawet nie racząc spojrzeć na szczerzącą się do niego młodą ekspedientkę za ladą. Zapakował do pojemnego koszyka trzy butelki mineralnej, jakieś pieczywo i podszedł do kasy rzucając pieniędzmi.

Niestety w połowie drogi zdał sobie sprawę, że zapomniał o rzeczy najważniejszej dla niego i Alexa - nie kupił papierosów. Znowu wyklinając na cały świat, tym razem na głos, nie bacząc na stojącą na przystanku staruszkę, która zmierzyła go przenikliwym i według niej groźnym spojrzeniem, mającym udobruchać, zepsutego młodzieńca, Chris nie zaprzestał siarczystych epitetów. Powłócząc nogami odzianymi w jakieś rozklekotane buty, które przeszły w życiu pewnie tyle co on sam wszedł do sklepu, prosząc o cztery paczki ulubionych papierosów. Zapłacił i przystanął na moment, aby się uspokoić. Wyciągnął papierosa zapalając go. Zaciągnął się przyjemnym środkiem nikotynowym, który był wybawieniem w takie poranki jak dzisiaj. Wydmuchał szarobiały dym, który od razu zmieszał się z powietrzem i ruszył w kierunku domu już trochę spokojniejszy, mając nadzieje, że Alex czeka na niego z kawą, której oczywiście nie zdążył wypić, gdyż wujcio się nazbyt niecierpliwił - jakby nie mógł się napić wody z kranu.

Wszedł do domu, nie zaprzątając sobie głowy ściąganiem butów i od razu poszedł do kuchni, gdzie przywitał go obolały i narzekający Alexander.
- Co tak długo? - Chłopak zmierzył go mroźnym spojrzeniem, mrucząc pod nosem niezrozumiałe słowa dla starszego Wanga, który zresztą nie miał ochoty pytać o ich znaczenie, gdyż rzucił się od razu na reklamówkę z zakupami, wygrzebując butelkę zimnej wody.
 - Od razu lepiej - jęknął. Chris podszedł do ekspresu włączając go. - Mogłeś przynajmniej zrobić kawę.
 - Aha - to był znak, że Wang już go nie słucha i myśli pewnie o tak nieistotnych rzeczach, że młodszy mężczyzna nie miał siły wysilać się na jakiekolwiek słowa.
 - Powiesz mi co wczoraj robiłeś?
Alexander uśmiechnął się szeroko, podśpiewując pod nosem.
 - Dowiesz się w swoim czasie - chłopak przewrócił oczami kręcąc głową. Nie wnikał w te sprawy bardziej, bo jak Al powiedział, że w swoim czasie to swoim.

       Alice nie oglądając się za wołającym ją ojczymem biegła przed siebie, zahaczając o mijanych ludzi. W głowie łomotało jej tysiące myśli, których nie mogła okiełznać.
Chciała po prostu odpocząć, chciała mieć chociaż chwile wytchnienia.
Zwolniła trochę kroku przeszukując ulicę wzrokiem w celu znalezienia jakiejś kawiarni.
Spojrzała na szyld z upragnioną nazwą  i weszła do środka.
W środku było pustawo i nieco duszno, ale postanowiła usiąść i coś zamówić. Spojrzała na młodego kelnera, który podał jej menu i z lekkim rozmarzeniem bez spoglądania w nie zamówiła latte i ciasto z jabłkami. Zerknęła przez okno gdzie zauważyła zbliżającego się w stronę kawiarni, dość niechlujnie ubranego chłopaka. Wszedł do środka i od razu podszedł do baru witając się z barmanem.
Aly siedziała dość blisko, zresztą pomieszczenie nie było za duże więc słyszała wszystko.
- Był tu wczoraj Alex? - rzucił chłopak. Mężczyzna posłał mu srogie spojrzenie z nad czyszczonej właśnie szklanki, którą potem, postawił przed chłopakiem. Zacmokał cicho kręcąc głową.
- A jak myślisz? - Odezwał się w końcu.
- Gdybym wiedział to nie pytał bym.
Mężczyzna podrapał się po żuchwie i oparł o bar.
- Był, ale tylko chwilę a zaraz potem poszedł. - Chłopak westchnął głośno przeczesując swoje długie, zwichrzone włosy.
- Znowu się w coś wpakował - jęknął - ale na razie nie chce mi nic powiedzieć.
- Na pewno niedługo ci powie.
- Ta... - upił łyk wody i pożegnał się z mężczyzną, po drodze kierując w stronę Alice zaciekawione spojrzenie.
             
               Dziewczyna nie była pewna gdzie ma teraz iść, przesiedziała w tej kawiarni prawie 2 godziny wypijając 4 kawy. Nie mogła jeszcze wrócić, ponieważ nie chciała słuchać  wściekłego Larrego. Poczuła nagle wibrowanie w kieszeni spodni, wyciągnęła komórkę wpatrując się w jej wyświetlacz z lekką niechęcią.
- Tak? - Rzuciła w stronę rozmówcy. Odpowiedziała jej cisza.
- Gdzie ty jesteś?! - Głos Nicka przeszył ją na wskroś, oparła się o szybę sklepu wzdychając lekko.
- W kawiarni Pear Cake.
- Zaraz tam będę.
Chwilę później pojawił się Nick, nie odezwał się ani słowem tylko chwycił mocno za przegub jej rozdygotanej dłoni i skierowali się w stronę domu.
W mieszkaniu panowała zupełna cisza, co oznaczało, że Larrego nie było, przez co poczuła ogromny ucisk w żołądku. Nick nadal nic nie mówił, ale doskonale wiedziała, że jest to tylko cisza przed burzą.

~Zmiana narracji~

Wyrwałam się z mocnego uścisku Nicka. Zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem.
- Mój ojciec wróci dopiero jutro - przełknęłam głośno ślinę, opierając się o zimną ścianę. Czułam jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej.

Wielkie dzięki mamusiu!

Brat podszedł do mnie na długość oddechu i delikatnie musnął moje usta. Zadrżałam.
Jego koścista dłoń znalazła się pod moją bluzką, zataczając na mojej skórze coraz większe koła. Było mi niedobrze, cholernie niedobrze. Próbowałam się wyrwać, ale on tylko uśmiechnął się szyderczo i uderzył mnie w twarz tak, że upadłam.
Nick podszedł do mnie i chwycił za bluzkę podciągając do góry.
- Nie wygrasz ze mną Aly - wyszeptał, liżąc moją szyję. Znowu zadygotałam.
Delikatnie mnie objął, lecz po chwili poczułam, że jego lewa ręką zaciska się na moim tyłku.
Czułam tylko zapach jego delikatnych perfum i zimny dotyk na skórze. Zamruczał ciągnąc moją głowę za włosy do tyłu.
Syknęłam z bólu zagryzając wargi, nie chciałam mu dać tej przyjemności.

Chłopak przycisnął mnie do ściany, a potem powoli zaczął rozpinać guziki od bluzki, próbowałam go kopnąć, ale on znowu mnie uderzył, tym razem mocniej.
Chciałam krzyknąć, jednak Nick wepchnął mi język do ust wymuszając natarczywy pocałunek, a jego prawa rękę wciąż zmierzała w stronę moich piersi.
- Nie będziemy się tutaj bawić.
Zaciągnął mnie na górę, do mojego pokoju, zatrząsnął drzwi i pchnął na łóżko.
Uderzyłam głową o jego oparcie. Byłam zbyt sparaliżowana, by znowu zaoponować.
Czułam jego oddech na swojej szyi. Zamknęłam oczy, ale wtedy on szarpnął za włosy.
- Uwielbiam to. Jesteś tak rozpalona.
Chciało mi się wymiotować, nawet nie wiedziałam, że od dobrych kilku minut, moja twarz jest cała mokra od łez.

Nie wiem skąd wzięłam na tyle siły, że zrzuciłam go z siebie.
Podbiegłam do drzwi.
Nick znowu był szybszy, chwycił za moje ramię i rzucił na ziemie. Usiadł na mnie okrakiem, przytrzymując jedną ręką moje dłonie, tak abym nie mogła się bronić, w drugiej trzymał scyzoryk, przycisnął go delikatnie do mojego brzucha.
 - Nie... - jęknęłam. To wywołało tylko uśmiech na jego twarzy.
Poczułam delikatny ból, który zmienił się po chwili w pieczenie. Ciepła krew spływała po moim drżącym ciele. Przejechał scyzorykiem do góry, nie odrywając go ani na moment, zerknęłam na ranę sięgającą aż od pępka.
- Mam nadzieje, że następnym razem będziesz grzeczna.

Wyszedł... tak po prostu.
Ja... nie miałam nawet siły żeby wstać.
Czułam tylko nadal spływającą krew i słony smak łez.
W powietrzu wciąż unosił się zapach Nicka, zanikający z każdą chwilą.

3 komentarze:

  1. Och, dlaczego nie poinformowałaś mnie o tym, że przenosisz blog na Blospot? :< Nie miałam czasu wchodzić na Wasze blogi, a tutaj taka niespodzianka. No wiesz co...
    Cóż, co do rozdziału - strasznie zaciekawiło mnie zachowanie Nicka. Ja, kurde, wiedziałam, że tak będzie! Zboczuch jeden, no. W ogóle ten Chris to jakiś nieusłuchany.
    Co do szablony - dobrze byłoby go zmienić, bo tak... Hm, odstrasza, a mnie się ciężko czyta. Chodzi mi głownie o pogrubienie czcionki, jej kolor i znaczne powiększenie.
    Pozdrawiam, Cuddly.
    martwe-przedstawienie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstrząsnęłas mnie do głębi. To było.. takie okropne,a le takie wspaniałe, ze nie wiem co powiedzieć! Stoję.. Pf, siedze wryta i wpatruję się w monitor. Jeny.. jezu.. Boze swiety, na serio mnie zamurowało. To było coś niesamowitego!
    Chociaż i tak mam ochote zabić Nicka -.- Przperaszam, za to co teraz powiem pod wynikiem chwili :D Pieprzony skurwysyn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opowiadaniu pojawiają się wulgaryzmy więc nie obrażam się za przekleństwa ;)
      Bardzo dziękuje za twój komentarz, aż mnie zatkało.

      Usuń

W słowach ukryta siła...
Alchemia